poniedziałek, 23 listopada 2015

Turkusowy akcent...

Turkusowy akcent...
...w postaci dość graficznej kreski na górnej powiece. Postawiłam na metaliczne odcienie złota w połączeniu z kontrastowym turkusem. Aby utworzyć kreskę oraz jej dopełnienie w dolnym kąciku oka, użyłam Duraline z Inglota w połączeniu z cieniem brokatowym tej samej firmy. Główną rolę zagrało złoto z Paese zaakcentowane kobaltowym cieniem z palety Makeup Revolution.
Brakowało mi takich szaleństw na powiece, mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu.

czwartek, 19 listopada 2015

Jesienny plener

Jesienny plener
Hej :)

Dziś pochwalę się zdjęciami z sesji, którą spontanicznie zorganizowaliśmy z Markiem Skitał, o którym już kilka razy wspominałam na łamach bloga. Miało być glamour, kobieco i jesiennie, dlatego postawiłam na błyszczące oko w odcieniach czerni i szarości. Jako baza posłużył srebrny Color Tatoo, niezawodny! Na to cienie MAP i kredka wodoodporna Sephora. Usta zostały potraktowane moim ukochanym Smashboxem w odcieniu nude. Zapraszam do oglądania.



piątek, 13 listopada 2015

Le Rouge Givenchy

Le Rouge Givenchy
To więcej niż szminka do ust... Givenchy tworzy dzisiaj prawdziwy przedmiot pożądania, akcesorium Couture, które jednym gestem pokrywa usta woalem intensywnego koloru. Opakowanie pomadki Le Rougle Givenchy pokrywa naturalna czarna skóra. Jej aksamitna, zmysłowa faktura kontrastuje z metalicznymi, srebrzystymi detalami, tworząc emblematyczny przedmiot w estetyce Domu Mody Givenchy.

Do jakiego rodzaju makijażu ?
Formuła bogata w pigmenty pozostawia na ustach pełen blasku kolor o długotrwałym efekcie

Jak używać ?
Na dzień lub na wieczór. Niezwykle lekka, nie klejąca i dobrze rozprowadzająca się formuła, delikatnie pokrywa kolorem usta
.

  

wtorek, 10 listopada 2015

Nasz ślub...

Nasz ślub...
...był wyjątkowy! Pewnie to samo powtarza każda Panna Młoda a szczególnie te, które w przygotowania wkładają wiele serca, pasji i cierpliwości. Podobnie było ze mną. Ślub planowaliśmy na 2 lata wstecz. Dla niektórych takie terminy to abstrakcja, ale uwierzcie mi, że gdybym mogła cofnąć czas to przygotowania trwałyby jeszcze dłużej. Dlaczego? Po pierwsze to bardzo przyjemne, kręcą mnie ślubne klimaty, uwielbiam tą tematykę. Do tego jestem osobą sprawdzającą się w planowaniu tego typu przedsięwzięć. Po drugie mogłabym dopiąć kilka detali, na które zabrakło czasu. Pewnie kiedyś pojawi się z mojej strony seria artykułów dotyczących planowania wesela. Materiału uzbierałoby się nawet na książkę :)
    Dziś chciałam Wam pokazać ślubne detale, które były dla mnie bardzo ważne. Często Panny Młode są wyśmiewane za wymyślanie motywu przewodniego, palety barw czy tzw. pierdółek. Ale goście naprawdę to doceniają a ja patrząc na zdjęcia czuję się usatysfakcjonowana. Ważny był także wybór fotografki, choć to była jedna z łatwiejszych decyzji, bo Jagoda była od dawna na mojej liście.
    Jako motyw przewodni wybraliśmy folk, gdyż oboje lubimy takie klimaty: połączenie tradycji z nowoczesnością. Projekt to dzieło zdolnej Sandry, służę namiarami. Przewinął się także Batman, jeśli sesja plenerowa dojdzie do skutku to i tam przemycimy nieco naszego kochanego superbohatera.         
   Dominującymi kolorami był kobalt i granat, co w dużej mierze jest zasługą sukni, która została wybrana prawie na początku przygotowań.
   Największą furorę wśród gości zrobiły koszyczki ratunkowe, także z motywem folkowym i napisem "Weselna Pierwsza Pomoc- użyć w razie potrzeby". Już na początku przyjęcia słyszeliśmy pochwały a niektórzy pokusili się nawet o robienie fotek. My niestety nie posiadamy, za to resztę detali z chęcią zaprezentuję.



















 Teraz kilka amatorskich fotek:
 Lizaki miały być rozdawane gościom podczas składania życzeń, ale z emocji zapomniałam. Za to dzieciaki się ucieszyły, bo trafiło im się więcej :)
 Zawieszki na alkohol to było spore wyzwanie, wiele prób, dużo wycinania, mnóstwo wydruków...
 Zimne ognie jako atmosfera podziękowania dla rodziców, które było bardzo kameralne.
 Na zdjęciu widać też literki, które tworzą nasze imiona. Nawinięte na sznur będą rekwizytem na sesji (tak, nadal nie zdążyliśmy jej zrobić).
 Wnętrze naszego menu weselnego (grill zrobił furorę, polecam z czystym sumieniem).
Od świadkowej otrzymaliśmy obraz, bardzo ucieszyło mnie, gdy ujrzałam nasz motyw.



niedziela, 8 listopada 2015

#kopalniatwojegostylu

#kopalniatwojegostylu
    Przybywam z kolejnym instagramowym wpisem. Październik był dla mnie mega owocny. Zmieniłam pracę i czuję się jak nowo narodzona. Zewsząd atakują mnie pomysły, dookoła mnie jest tyle bodźców... Czas powrócić do noszenia ze sobą notesu, żeby ta wena nigdzie nie uciekła:)
Po hasztagach pewnie domyślacie się gdzie teraz pracuję, ale z pewnością pojawi się osobny wpis. Poczekam z tym jeszcze, aż się w pełni zaklimatyzuję, bo dzieje się naprawdę wiele.
Ponad to udało mi się zorganizować sesje plenerowe, czego bardzo mi brakowało. Efekty jednej z nich już pokazywałam na blogu a kolejnych wypatrujcie na dniach.











piątek, 6 listopada 2015

Sleek Matte Me...

Sleek Matte Me...
...zawita w dzisiejszej recenzji. Do napisania jej przymierzam się od dawna, gdyż już z początkiem roku zakochałam się w tych pomadkach i owa miłość do tej pory mi nie przeszła. Z pomadkami matowymi na ogół jest tak, że albo się je kocha albo nienawidzi. Osobiście bardzo lubię takie wykończenie, stąd zakup pierwszego koloru.
     Na samym początku sięgnęłam po czerwień, gdyż uwielbiam klasyczny makijaż w postaci kreski na powiece oraz czerwonych ust. Poszukiwałam ideału, czyli pomadki o niebłyszczącym wykończeniu, nie wymagającej częstych poprawek i wygodnej w użyciu. Nie zawiodłam się. W pracy makijaż poprawiałam tylko po lunchu. Do tego RIOJA RED ma idealny dla mnie odcień nasyconej czerwieni.

     Kolejną moją miłością jest BIRTHDAY SUIT, którą już nie raz widziałyście w moich makijażach. Używam jej jako codziennego nudziaka na zmianę z ukochanym Smashboxem. Myślę, że największym ukłonę w jego stronę jest fakt, że zdecydowałam się użyć go na swój ślub. Decyzji tej za nic bym nie zmieniła. Przetrwał całusy, obiad, toasty oraz świetnie prezentował się na zdjęciach. Dla niektórych dziewczyn jest jednak za ciemny, u mnie świetnie komponuje się w makijaż.

     Ostatni w mojej kolekcji jest PETAL, którego użyłam raz na wyjście a potem już tylko po domu w celach testów do recenzji. To kolor delikatnego różu, chłodny i cukierkowy. Sprawdzi się u kobiet o naturalnie jaśniejszych ustach, lubujących się w subtelnych kolorach.

     Pomadki te cenię przede wszystkim za trwałość. Pod tym względem nie mogę im nic zarzucić. Śmiało polecam ją Panną Młodym, które też są fankami matowych pomadek. Niestety za trwałością i matem idzie też delikatne wysuszenie ust. Spotkałam się z opiniami, że usta są bardzo spierzchnięte po jej użyciu. Osobiście się z tym nie spotkałam, gdyż sama staram się pamiętać o nawilżaniu ust i to samo polecam swoim klientkom. Cenię sobie także aplikator w formie pacynki, na ogół jedna doza produktu starcza na uzyskanie idealnego krycia. Podczas nakładania pomadka jest płynna, błyszcząca, jednak trzeba z nią szybko pracować, gdyż fenomen polega na szybkim matowieniu i "wżeraniu" się pigmentu w usta. Możecie to zaobserować na zdjęciu mojej dłoni ze swatchami.
     Reasumując Sleek Matte Me to pomadka o przedłużonej trwałości, dla kobiet ceniących wygodę aplikacji oraz trwałość makijażu. Docenią ją zwolenniczki matowych ust. Podczas używania należy pamiętać o pielęgnacji ust, co z resztą zawsze jest podstawą. Ze swojej strony mogę ją Wam polecić z całego serca, na dodatek jeśli nie przypadnie Wam do gustu niewiele stracicie, gdyż cena to niecałe 30 zł.







poniedziałek, 2 listopada 2015

Sweet pink...

Sweet pink...
...w nieco zadziornym wydaniu, czyli zabawa ze zgaszonym różem i czarną, rozmytą kreską.
Rolę główną gra tu odkrycie ostatniego miesiąca, czyli wodoodporna kredka z Sephory, niebawem zagości w recenzji. Reszta to czysta improwizacja. Nie skąpiłam różowych akcentów: kolor ten pojawił się na ustach, powiekach i policzkach. Mimo to nie spowodował przesytu :)




Copyright © 2016 by Magdalena Magdziarz , Blogger