pewnie większość z Was słyszało o metodzie BLW. To sposób na wprowadzanie stałych pokarmów w menu dziecka. Ma to także inny pozytywny aspekt: możemy jeść to samo co nasz bobas. A że perfekcyjną kucharką nie jestem i nie lubię spędzać zbyt dużo czasu nad garami postanowiłam spróbować tego wymysłu.
"Baby led weaning", w skrócie BLW, to metoda karmienia dzieci, która polega na stopniowym odstawianiu dziecka od pokarmów mlecznych (mleka mamy lub mleka modyfikowanego) całkowicie sterowanym przez dziecko. Głównym założeniem metody jest ominięcie etapu papek i pozwoleniu dziecku na samodzielne jedzenie już od pierwszego posiłku. Metoda ta opiera się w swoim założeniu na całkowitym zaufaniu do dziecka i jego możliwości.
źródło: http://alaantkoweblw.pl/
U nas wygląda to nieco inaczej. Zaczynałyśmy od papek, którymi Pani Kłopocikowa była karmiona łyżeczką. Na początku były to kaszki i pojedyńcze warzywa, potem owoce a potem wszelakie kombinacje. Z czasem zauważyłam, że Ala już nie krzywi się na każdą grudkę w pokarmie i lubi chrupi, kromki. Zaczęłam więc podawać także jedzenie, które może samodzielnie ogarnąć. Pomocny był także smoczek z siateczką, gdzie wkładamy owoce. Teraz osiągamy wyższy level, gdzie to moja pannica je sama kawałki owoców, czy warzyw, makaron, chleb. Obiady i śniadania jednak nadal podaję jej łyżeczką, ale już nie w formie papek.
Pierwsza marchewka, maj 2017
Pomyślałam, że skoro lubimy podobne smaki to może będziemy jadały to samo a tylko naszemu Samcowi Alfa dostanie się coś bardziej tłustego, czy przetworzonego. Póki co zaczęłyśmy od wspólnych śniadań na bazie owsianki. Każda ma inne dodatki, ale baza ta sama. Obiady też zdarzają się te same, szczególnie zupy kremy, które jemy dokładnie z tym samych składników. Jedynie doprawiam swoją porcję.
Postanowiłam, więc że ten miesiąc spróbuję bardziej przyłożyć się do naszego menu. Same plusy: mniej gotowania, szybsze zakupy, zadowolenie obu stron. Ma to mieć tez nieco egoistyczny wydźwięk, gdyż mam problemy z trawieniem, odrzuciłam już wiele z mojej diety, widzę poprawę, ale chyba czas na radykalne kroki. Wiadomo, że niemowlęce pokarmy to samo zdrowie, lekkie a pożywne- powinno się zatem sprawdzić.
Planuję wrzucać ciekawsze przepisy na Instagramie, może i tu znajdzie się miesięczne podsumowanie mojego wyzwania. Może coś Was zainspiruje, nawet jeśli nie macie dzieci. Pomysłów w sieci jest mnóstwo, wszystkie naprawdę apetyczne. Trzymajcie kciukasy!
źródło grafik: https://pixabay.com
Zupy kremy pychota;) już mi się marzy krem z dyni;)
OdpowiedzUsuńMam w planach zrobić w tym tygodniu <3
UsuńAch gdyby mój syn teraz chciał tak jeść jak kiedyś ☹️
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że to tylko etap fascynacji tym, co nowe a potem zrobi się bardziej wybredna :D
Usuń