Mowa oczywiście o kufrze Inglota (Pro Artist Case by Zuca) potocznie i zdrobniale zwanym Zuczką :)
Kufer ten wykonany jest z nylonu nadającego się do prania ręcznego oraz aluminium. Jego wymiary: wysokość 50,8cm, szerokość 25,4cm, głębokość 35,5cm. Sam kufer waży 4,2 kg i wytrzymuje obciążenie do 136kg, dzięki czemu może służyć jako siedzenie, szczególnie w ekstremalnych warunkach plenerowych.
Nasz bohater posiada bardzo solidne kółka zapobiegające wstrząsom. Kółeczka nie są hałaśliwe, co uważam za olbrzymi plus, właściwie to w ogóle nie słychać ich w czasie drogi. Na dodatek kosmetyki przechowywane w kosmetyczkach nie obijają się o ścianki, więc i one nie powodują niepotrzebnego hałasu. Kosmetyki transportujemy trzymając kufer za wysuwaną rączkę z regulacją wysokości blokadą. Możemy go także podnosić, dzięki poręcznemu uchwytowi w górnej części.
W ulotce na temat Zuczki zostaniemy poinformowane, że w zestawie są także 4 duże kosmetyczki i jedna mała. W mojej było 5 dużych kosmetyczek, jednakże jedna ma uszkodzony zamek. W komplecie otrzymujemy również pokrowiec, który świetnie się prezentuje i jest dobrym zabezpieczeniem na niespodzianki pogodowe lub zabrudzenia.
Poza kosmetyczkami pozostaje nam jeszcze wolna połowa kufra, więc można tam dołożyć kolejne kosmetyczki, organizery, etui z pędzlami... Na "drzwiczkach" znajdziemy olbrzymią przegródkę. Osobiście w części bezpośrednio na ściance trzymam podkłady, które wreszcie mogą stać bez ryzyka wylania się z buteleczek. W przedniej części przegródki schowałam bazy pod makijaż a i tak zostało jeszcze sporo wolnego miejsca. Boki kufra także posiadają przegródki. Po jednym boku ulokowałam akcesoria typu waciki, patyczki, gąbeczki, środki do demakijażu a po drugiej fixery w sprayu. Dodatkowo jest jeszcze kilka małych kieszonek oraz miejsc na ulokowanie wizytówki.
Kufer absolutnie polecam. Już wiem, że to naprawdę dobry wybór i mam nadzieję, że długo mi posłuży. Kosztuje on 690zł, czyli wydatek niemały, ale też patrząc na jakość i komfort użytkowania nie mamy co żałować. Zuczka jest niezwykle lekka, praktyczna i wielofunkcyjna, także zanim zdecydujecie się na zakup ogromnego, w całości aluminiowego kufra radzę porównać go z moim faworytem:)
O kurcze. jest ekstra !!
OdpowiedzUsuńdzięki, uwielbiam go:D
Usuńmyślę nad nim intensywnie :P tylko te kosmetyczki...grrr;p
OdpowiedzUsuńkwestia przyzwyczajenia i organizacji:) a teraz jaki masz, taki klasyczny, duży?
UsuńNapisalabym o nim w liscie do Mikolaja (gdybym miala az tyle kosmetykow i malowala jeszcze kogos poza soba...) ale te kosmetyczki mnie zupelnie nie przekonuja. Strasznie nie lubie jak cos sie "wala" - wszystko musi byc w tej przegrodce do ktorej to wlozylam :)
OdpowiedzUsuńMimo to i tak zazdroszcze, bo sroka ze mnie :)
mi się walało jak miałam zwykły kufer, taki aluminiowy, bo podczas noszenia zawsze mi coś się przesuwało, przeskakiwało a teraz mam porządeczek:) Inglot ma też mniejsze fajne torby i kufry.
Usuńsuper jest,juz go widzialam u jednej z wizazystek.Ja mam na razie 2-sephorowy i z Glazel i z tego drugiego jestem bardzo zadowolona jak na moje aktualne potrzeby .Jednak w transporcie sa klopotliwe .
OdpowiedzUsuńKiedys skusze sie na ten Twoj:)
pochwal się swoim, chętnie pooglądam, aczkolwiek mojej zuczki pewnie prędko nie zmienię:)
Usuń