sobota, 29 czerwca 2013

Brzoskwiniowy dzienniak

Brzoskwiniowy dzienniak





piątek, 28 czerwca 2013

Nieziemski ptak

Nieziemski ptak




-farbki: MAP zielona, Supracolor Kryolan złota
-podkład: Revlon colorstay
-puder: Kryolan TL11
-cienie: szampański The Balm, zielenie Gosh
-liner: Duraline z czarnym cieniem Sleek


sobota, 22 czerwca 2013

Jakie podkłady skrywa mój kufer?

Jakie podkłady skrywa mój kufer?
Tak, podkłady a nie pokłady ;) Dziś post o tych fluidach, które goszczą w moim kufrze na dzień dzisiejszy. Większość to przypadkowi mieszkańcy, bo ciągle poszukuję ideału. Myślę, że jak tylko zużyję aktualne produkty to zaopatrzę się w podkłady Kryolana, co raz bardziej przekonują mnie sticki oraz ultrafoundation. Ale nie o tym dziś mowa...

Aktualnie w mojej Zuczce jest 6 podkładów:
Paese Lush Satin
Max Factor Face Finity
Loreal True Match
Revlon Colorstay do skóry normalnej i suchej
Lovely Make-up Brillance (nazwałam go omylnie Wibo w podpisie na zdjęciu)
MAP wodoodporny

i z lampą
Podkład pierwszy: Paese Lush Satin
Odcień jaki posiadam to porcelana. Jest to jeden z nielicznych podkładów na polskim rynku o tak jasnym, ale naturalnym odcieniu. Dobrze współgra z moją cerą, choć mógłby być nieco bardziej różowy (jestem jedną z tych nielicznych osób, które niestety muszą wybierać podkład z różowym pigmentem). Podkład przeznaczony jest dla osób o zmęczonej cerze, dla skóry dojrzałej oraz dla cer suchych. Początkowo wydawało mi się, że akurat te obietnice producent spełnia, jednak po kilku dniach użytkowania okazało się, że produkt lekko wysusza skórę i musiałam ją nawilżać z większą starannością a przed każdą aplikacją podkładu używać bazy... Troszkę mija się to z celem w przypadku makijażu dziennego. Produkt dobrze nakłada się na skórę, najczęściej używałam pędzla typu flap top lub paluszków. Dużym minusem jest ważenie się kosmetyku na skórze po kilku godzinach oraz nadmierne świecenie się. Oczywiście rozumiem, że to produkt nawilżający i nie daje matowego wykończenia, jednak nie powinien się świeci w "niezdrowy" sposób.

Podkład drugi: Max Factor Face Finity
Tu nie będę się rozpisywać, gdyż solidną recenzję wystawiłam mu już jakiś czas temu: http://makeup-farbstift.blogspot.com/2012/10/podkad-max-factor-face-finity.html
Podkład trzeci: Loreal True Match
Jest to produkt, którego nie używam dla siebie, ponieważ przeznaczony jest dla skóry tłustej, mieszanej. Daje ładne, matowe wykończenie, pozostając przy tym naturalnym. Posiadam odcień rose vanilla, który jest niemalże idealny dla każdej z moich modelek. Jest lekko opalony, ale świeży i nieprzesadzony. Bardzo dobrze się aplikuje i stapia ze skórą. Trzyma się dobrze, nie wymaga większych poprawek w ciągu dnia. Z ręką na sercu polecam.

 Podkład czwarty: Revlon Colorstay dla skóry normalnej i suchej
Ten podkład jest dla mnie niezwykłym zaskoczeniem! Okazało się, że odcień ivory posiada różowy pigment, nie robiąc przy tym z twarzy efektu na Piggie :) Spełnia wszelkie obietnice producenta. Nie przesusza skóry, nie uczula a do tego nie daje bardzo błyszczącego efektu, jak to zwykle mają w zwyczaju fluidy dla suchej skóry. Ma ładny zapach, choć początkowo mnie to przeraziło, bo zwykle pachnące kosmetyki mnie uczulają. Raczej nie użyję go przy malowaniu klientek ze względu na nieczęsto stosowany kolor. Nie mam także nic do zarzucenia jeśli chodzi o krycie, jest ono bardzo dobre, jak nie idealne przy podkładzie nawilżającym.Na razie to tyle na jego temat, gdyż mam zamiar stworzyć bardziej rozbudowaną notkę na jego temat.

Podkład piąty: Lovely
To chyba najgorszy zakup w ostatnim czasie... Zapewne sprawdzi się u kogoś o mniejszych wymaganiach, bo spełnia założenia podkładu do użytku codziennego: wytrzymuje na twarzy praktycznie cały dzień (pod koniec nadmiernie się świeci), łatwo się aplikuje, ma bardzo przystępną cenę (nawet nie 10zł). Niestety w najjaśniejszym odcieniu wyglądam jak Chińczyk :) Podkład nie podkreśla suchych skórek, u osób o ciemniejszej karnacji ładnie będzie się stapiał. Zapach ma bardzo dziwny, nie przywykłam do intensywnie pachnących kosmetyków. Delikatnie rozświetla skórę, dzięki subtelnym drobinkom. Czemu go kupiłam? Ze zwykłej ciekawości, w poszukiwaniu jasnego odcienia...

Podkład szósty: Makeup Atelier Paris podkład wodoodporny
Niestety nie pochwalę się pełnowymiarowym opakowaniem, gdyż odkupiłam tylko nieco produktu podczas rozbiórki z AgaBil. Wybrałam odcień 2NB, ponieważ jest dość jasny a zarazem uniwersalny. Podkład ma dość gęstą konsystencję, najlepiej nakładać go pędzlem lub gąbeczką. U mnie najlepiej nakładał się na mokro. Niestety dla suchej cery nie jest to najlepszy pomysł, trzeba nałożyć wpierw bazę nawilżającą. U innych typów skóry sprawdza się genialnie. Ma intensywne krycie, przy większości klientek nawet nie trzeba korektora dla zakrycia niedoskonałości. Daje gładki, matowy, naturalny efekt. Co do woodoodporności zgadzam się z producentem, dlatego też podkład polecam do makijaży okolicznościowych. Jedyną wadą jaką zauważyłam jest rozwarstwianie się kosmetyku, pewnie w zwykłym opakowaniu bym tego nie spostrzegła, jednak przy słoiczku widać to wyraźnie i przed użyciem muszę mieszać.
Przez mój kufer przewijało się już wiele podkładów m.in Clinique, Make Up Forever, Rimmel, Max Factor, podkłady mineralne... Nie będę się jednak nad nimi rozwodzić, najlepiej skupić się na tym co mogę Wam pokazać i na bieżąco zrelacjonować. A Wy jakich podkładów używacie? Czy macie swoje ulubione?






niedziela, 16 czerwca 2013

Powrót do przeszłości

Powrót do przeszłości
Jakoś wzięło mnie na wspomnienia i zaczęłam przeglądać zdjęcia moich makijaży. Natknęłam się na świetną sesję, jakiej jeszcze w całości nie pokazywałam. Zamysł rodził się w mojej głowie od niemalże początku przygody z makijażem, jednak brak umiejętności nie pozwalał na realizację. Na szczęście w końcu udało się wykonać makijaż inspirowany kampanią reklamową Kinder Bueno (mniam!).

Sesja odbyła się późną jesienią, jak widać byłam jeszcze w posiadaniu starego kuferka Inglota. Modelka przybyła do nas z daleka i znosiła dzielnie warunki atmosferyczne. Gdy cała ekipa opatuliła się szalami i rękawiczkami, Ola dzielnie pozowała w zwiewnej sukni. W rolę wampira wcielił się wesoły Mateusz, który świetnie sprawdził się w tej roli. Zdjęciami i ich obróbką zajęła się Sandra Ziemba, która zaprojektowała także moje logo:)

















I kilka zdjęć na potwierdzenie atmosfery, jaka towarzyszyła nam podczas sesji:













Copyright © 2016 by Magdalena Magdziarz , Blogger