poniedziałek, 12 listopada 2012

Kufer Inglot

               Już spieszę do Was z obiecaną recenzją. Kufer po raz pierwszy pokazałam tu: http://makeup-farbstift.blogspot.com/2012/01/kosmetyczne-skarby-czesc-1.html, ale wtedy był moim nowym nabytkiem i jeszcze nie mogłam do końca się określić jakie jest moje zdanie na jego temat. Teraz już wiem, że jest on absolutnie świetny:)
                 Za powyższe cacko zapłaciłam 290zł, na zdjęciu wydaje się dość mały jednak w rzeczywistości jest bardzo pojemny, choć nie ma ogromnych wymiarów. Można go nosić w ręce jak tradycyjny kufer (o zgrozo!) lub na ramieniu, producent postarał się, bo pasek na ramię jest naprawdę wygodny. Po bokach znajdziemy sporej wielkości kieszenie, które spokojnie mieściły w moim przypadku akcesoria typu waciki, patyczki, chusteczki, środki do demakijażu, gąbeczki. Z przodu i tyłu mamy dodatkowe, otwarte kieszonki, jednak dla mnie okazały się zbędne, czasem przydawały się gdy brakowało mi rąk do przytrzymania pomadki, pędzla etc. Kufer wykonany jest w całości z materiału, dzięki czemu nie jest ciężki i łatwo się go czyści.
               W środku znajdziemy kolejną przegródkę, w formie siateczki. Bardzo fajny pomysł na zagospodarowanie przestrzeni na klapie kufra. Docelowo wszelkie kosmetyki powinny znaleźć miejsce w kosmetyczkach. W komplecie mamy ich 4 sztuki, zaczepione na rzepy, dzięki czemu istnieje możliwość manewrowania ich kolejnością, czy też wyjmowaniem przed wyjściem zbędnej w danym dniu kosmetyczki. Po bokach pozostaje jeszcze wiele przestrzeni na stojące kosmetyki, palety, pędzle. Wiele osób dziwi segregowanie kosmetyków w kosmetyczkach, ale mi ten wariant bardzo odpowiada. Produkty nie "uciekają" nigdzie, nie obijają się, są uporządkowane. Na dodatek łatwo takie kosmetyczki utrzymać w czystości.
               Kufer służył mi wiernie, nie doznał żadnych uszczerbków, mimo intensywnej eksploatacji:) Jednak przyszedł moment, gdy odczułam skutki bagatelizowania problemów z kręgosłupem. Wystarczył jeden dzień przemieszczania się z kuferkiem na terenie kilku miast a ból był nieznośny. Po prostu waga kosmetyków jest za ciężka dla mnie i stąd decyzja o zamianie aktualnego towarzysza wizażowych podróży na:

             Wymarzony kufer powinien być mój jeszcze w tym tygodniu, cieszę się jak małe dziecko. Mam nadzieję, że i u mnie sprawdzi się dobrze. Póki co dostrzegam w nim same superlatywy od możliwości posadzenia na nim modelki, poprzez kółeczka a na designie skończywszy. Co prawda nie wygląda on standardowo, ale mnie się taki look podoba:) Niebawem i Zuca pojawi się na łamach mojego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowych proszę o podpisywanie się pod komentarzami. Komentarze obraźliwe, zawierające spam, niepodpisane lub będące tylko reklamą nie będą umieszczane.
Na pytania odpisuję pod Twoim komentarzem.

Copyright © 2016 by Magdalena Magdziarz , Blogger